poniedziałek, 6 stycznia 2014

Chapter One:

"Teraz, jest to odpowiedź, którą chciałam usłyszeć."


Justin's POV:

-"Mam nadzieję, że rozumiesz, że Ona wciąż jest dla mnie wszystkim?" -Salvatore powiedział, odchylając się do tyłu na swoim skórzanym fotelu, z rękoma które służyły mu za poduszkę, zablokowanymi za głową.
-"Rozumiem." -rzekłem do niego, skinął na mnie. 
-"Jest to jedyna kobieta jaka mi w życiu pozostała, dlatego, że jej matka zmarła. I liczę na Ciebie, masz moje pełne zaufanie, że nie będzie blisko tego gówna." -powiedział to będąc pochylonym do przodu, jego znudzony wzrok wywiercił mi dziurę w czaszce, przesunąłem się lekko pod jego spojrzeniem. 
Salvatore Moretti to człowiek wielu przedsiębiorstw i jeśli zjawia się inspekcja, jest człowiekiem wielu ofert. Jedną z nich jestem ja, zostałam włączony w proces uzgadniania. 
-"Nie proszę Pana." -powiedziałem do niego, trochę się zająknąłem, byłem onieśmielony tym, jak bardzo słaby byłem przy nim. Ale powiem Ci, że Justin Drew Bieber zawsze miał władzę. Fakt również o tym, że jeśli jakkolwiek pośliznąłbym się w tej pracy, prawdopodobnie jego rzeźnik osobiście odciąłby moje jaja i podałby je swoim psom, wzdrygnąłem się na samą myśl o tym.
-"Justin znam Cię od urodzenia, Twój tata jest częścią mojej działalności. Wybrałem Cię do tej pracy bo wiem, że mogę Ci zaufać." -przerwał, informując mnie swoimi uspokajającymi słowami, ale nie skończył, nie było tak jak się spodziewałem, że będzie. -"Jednak chłopcze, jeśli pozwolisz komuś przebywać w pobliżu mojej małej córeczki, żywcem obedrę Cie ze skóry." -powiedział,  a ja niezgrabnie podrapałem się po szyi, czując, że tworzą się krople potu na moich włosach z nagłej presji, wiedząc, że została przekazana mi.  
-"Postaram się zrobić wszystko, aby utrzymać ją w bezpiecznym miejscu." -powiedziałem, a On uniósł brwi. 
-"Będziesz robił wszystko, aby utrzymać ją w bezpiecznym miejscu." -powiedział sprostowując mnie, na co mu przytaknąłem. Wywołało to u niego chichot, obalił on trochę wysoki poziom lęku, który krążył we mnie.
-"Salvatore, mogę Cię o coś zapytać?" -zapytałem. 
-"Właśnie to zrobiłeś chłopcze, ale mów dalej." -wypowiedział, a ja odezwałem się po uzyskaniu zgody.
-"Dlaczego robisz dokładnie to, dlaczego robisz to dopiero teraz?" -zapytałem i westchnąłem.
-"Czy znasz D'Rossi?" -zapytał na co pokiwałem głową. 
-"Czy to nie ten który.. hm.." -zamilkłem nie wiedząc jak to ująć. 
-"Który zabił moją żoną?" -powiedział, a ja milcząc skinąłem głową. -"Dobra, kurwa, od zawsze zatrzymywałem środki ostrożności zostawiając Ari samą, miałem moich ludzi którzy nad nią czuwali, ale ona przyłapała mnie. Więc pomyślałem, dlaczego nie ma mieć kogoś w jej wieku, kto wszędzie będzie nad nią czuwać, chodzi mi o to, że jest to przynajmniej rzecz możliwa do zrobienia, plus D'Rossi ma swoich ludzi którzy ją obserwują. Myślę, że jest jakiś sposób, że może się do niej dostać, więc musisz przez cały czas z nią być." -powiedział.
-"Przez cały czas? Czy to aby nie będzie podejrzane?" -zapytałem, a on ścisnął nasadę swojego nosa.
-"Kurwa... uhh... Dobrze, więc musisz być przynajmniej wokół niej." -powiedział, na co zanuciłem.
-"Coś jeszcze?" -zapytałem, a on skinął głową blokując swoje palce, oparł przedramienia na biurku.
-"Ona nie może wiedzieć, że cokolwiek z tego dzieje się w rzeczywistości, nikt nie może."


Ilaria's POV

-"To nie było śmieszne.. w ogóle." -Aaron powiedział i stłumił chichot.
-"To było zabawne, uderzył prosto w szklane drzwi... na oczach wszystkich." -powiedziałam śmiejąc się jeszcze mocniej, o ile było to w ogóle możliwe.
-"Zamknij się." -jęknął, a ja zachichotałam odblokowując mój samochód. -"Twój czy mój dom?" -spytałam a On skinął głową w moją stronę, Aaron był moim najlepszym przyjacielem. Wysoki, muskularny i w stu procentach gej. Rzecz jasna, gdybyś miał na niego spojrzeć nie sądzę, że to dlatego, że był jednym z tych stereotypowych gei, z wysokim głosem, nie. A dlatego, że jest uzależniony od zakupów. Niczym nie różni się od innych, po prostu woli facetów od dziewczyn. 
-"Twój tata jest w domu?" -spytał, a ja przytaknęłam.
-"Najprawdopodobniej, chyba jest ze swoimi ludźmi." -powiedziałam na co On zadrżał, rozśmieszyło mnie to. Jestem Ilaria Moretti, na krótkie Aria. Jestem córką człowiek będącego najważniejszym człowiekiem w mafii. W większości przypadków moje nazwisko jest wrzodem na dupie, bo zawsze i wszędzie, tak szybko jak ludzie poznają, że jestem Moretti kulą się ze strachu. Jednak Aaron z drugiej strony nie zadawał sobie nawet sprawy z mojego nazwiska, co od razu było sympatią do niego. Ponieważ poznaliśmy się w przedszkolu, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. On był ze mną na dobre i na złe i szczerze mówiąc cieszę się, że facet jest moim najlepszym przyjacielem, większość dziewczyn to suki.
-"Czy istnieje czas, w którym twój tata nie pracował?" -zapytał, kiedy wyjechaliśmy po za teren szkoły.
-"Nie, kiedy jesteś częścią mafii, nie masz czasu, aby usiąść i czekać na kogoś." -powiedziałam i westchnęłam, wiedząc, że mój tata zawsze był do przodu z pracą; kiedy zmarła moja mama On poświęcił całe swoje życie ścisłym biznesom i na chwile rodzinne. Jestem jedna z czwórki dzieci, mam dwóch starszych braci i jednego młodszego, ma to swoje zalety, ale czasem mogą oni wszyscy stanowić ból dupy. Mój najstarszy brat Blake ma 21 lat i jest częścią firmy mojego ojca wraz z Dean'em który ma 19 lat, ja obecnie mam 17, natomiast mój najmłodszy brat Jasper ma 7.
Jest nas garstka, ale kocham ich wszystkich. 
-"Nie ma jak w domu." -wymamrotałam wyłączając silnik mojego Rang Rover'a jako drugi z identycznych na podjeździe, prawdopodobnie jest własnością jakiegoś mężczyzny z "gangu" taty. Wysiadłam i ruszyłam w stronę marmurowej werandy. Podobnie jak bracia miał swoje zalety, będąc częścią mafii mieli swoje zalety, ale wszyscy zapłacili wystarczająco dużą cenę, kiedy moja mama zmarła. 
-"Aria, co robisz dziś wieczorem?" -Aaron zapytał kiedy otworzyłam drzwi.
-"Blake ma walke, więc idę do klubu, alby ją obejrzeć." -opowiedziała, a On skinął głową.
-"Idziesz?" -skinął głową, kiedy zamknął drzwi. -"Tato?" -krzyknęłam.
-"Salon." -odkrzyknął, prychnęłam kicking off* moją furgonetkę.
-"Aria chcesz coś do jedzenia?" -Lorenzo zapytał, a ja pokręciłam głową dziękując mu, kolejny plus; mieliśmy lokaja. -"Jak sobie życzysz." -powiedział profesjonalnie, a ja posłałam mu mały uśmiech kiedy wychodził z salonu.
-"Hej Panie B." -powiedziałam do Jeremy'ego Bieber'a czyli partnera biznesowego mojego taty, a mojego ojca chrzestnego. 
-"Aria." -wypowiedział moje imię przytulając mnie, po dyskretnej rozmowie z moim ojcem.
-"O czym rozmawiacie?" -zapytałam gdy witali wchodzącego Aarona.
-"Biznes Grace." -mój tata powiedział surowo, używając mojego drugiego imienia. 
-"Jezu, tylko pytam." -powiedziałam, a On przewrócił oczami. -"O której godzinie zaczyna się walka Blake'a?" -zapytałam, a Jeremy przemówił.
-"7:45" -powiedział, a ja skinęłam głową, po czym wraz z Aaron'em poszłam do kuchni, jako mój ojciec wyprowadził nas, domagając się tego, ze jemu i Jeremy'mu nie należy przeszkadzać, mieli ścisły biznes do omówienia.
-"Więc Moretti?" -Aaron powiedział, a ja zanuciłam.
-"Tak Browna?" -spytałam używając z kolei Jego nazwiska.
-"Co się dzieje z Tobą i Ryder?" -zapytał, a moje ciało zesztywniało, na szczęście nie zauważył tego.
-"Nic, my po prostu.. Uhh.. Wiesz." -cała sprawa nie była kłamstwem, ale nie była również do końca prawdą, ale na szczęście Aaron znów nie zauważył, jednak z kolei przewrócił oczami.
-"Nie wiem, moja mała Aria była tak napalona." -zaśmiałam się lekko na jego słowa.
-"Zamknij się, nie masz czyjegoś tyłka na plug?" -dokuczałam mu, na co prychnął.
-"Touché." -powiedział a ja uśmiechnęłam się, wskakując na blat i kołysząc nogami, opowiadając Aaronowi o walce Blakea. 

XXX

Rozebrałam się do sukienki, kiedy szliśmy w kierunku baru, po wejściu do klubu w którym miał walczy Blake.
-"Hej, jest gorący." -usłyszałam co powiedział Aaron i przewróciłam oczami z uśmiechem na twarzy, gdy otwarcie rejestrował facetów będących tutaj.
-"Aria." -usłyszałam jak ktoś powiedział moje imię, musiał dość głośno słyszeć, przez bity muzyki jaka była tu puszczana. 
-"Hej Panie B." -powiedziałam przytulając Go jednocześnie.
-"Aaron." -On jedynie uśmiechnął się.
-"Co Ty tu robisz?" -zapytałam przez chichot.
-"Co? Wujek B. nie może przyjść i wspierać?" -zapytał na co się uśmiechnęłam. -"Czy wiesz gdzie jest Twój tata?" -zapytał i odwrócił się trochę przesuwając moją głową do przodu i do tyłu, próbując go odnaleźć.
-"Nope." -zachichotałam.
-"Tak czy inaczej dzięki, dzieciaku, do zobaczenia później." -powiedział mierzwiąc moje włosy na co jęknęłam zanim odszedł. 
-"Następna walka to, Blake Moretti i Xavier Rileton." -ktoś krzyczał przez głośniki, a ja odwróciłam głowę w stronę ringu.
-"No dalej, no dalej, nie chcemy jej przegapić." -powiedziałam ciągnąc za sobą Aarona, idąc w kierunku gdzie był Blake.
-"Uciekaj od niego dziwko, on jest moim mężczyzną." -z obrzydzeniem spojrzałam z góry do dołu na jakąś blond laske, kiedy podeszłam do mojego brata. Czarna taśma była przyklejona do jej sutków w kształcie "X", cienkie spodenki otulone w okół jej tali, tworząc mały Muffin Top, ale widocznie nie obchodziło ją to, bo sposób w jaki się obnosiła...
-"On jest moim bratem laleczko." -powiedziałam, na co prychnęła patrząc trochę zakłopotana, ale to najwyraźniej nie zmieniło jej postawy. -"Suka." -mruknęłam, a Blake się zaśmiał. -"Trzymaj psa na smyczy Bro." -powiedziałam do niego. To jak dumnie szła dalej, a jej zwiotczała skóra na tyłku była uściskana kiedy szła, jakby bezpośrednio do mnie machała na pożegnanie.
-"Co mogę powiedzieć, kobiety mnie kochają." -przewróciłam oczami na jego słowa. -"Hej Aaron." -powiedział patrząc za mnie i przywitał się. 
-"Więc myślisz, że masz już pieniądze tego faceta?" -zapytałam patrząc na drugą stronę ringu, widząc jakiegoś nieporęcznego kolesia skaczącego w górę i w dół. Nie byliśmy dosłownie na ringu, po prostu na podłodze obok. 
-"Myślę, że nie." -inny głos powiedział, zanim to Blake mógł odpowiedzieć. 
-"Hej Justin." -powiedziałam a On, posłał mi uśmiech.
-"Aaron." -powiedział, pozdrawiając Go i Aaron zaśmiał się i zrobił to samo.

Chłopcy.

-"Walczysz dziś wieczorem?" -spytałam Justina, a On pokręciłam głową.
-"Mam inny.. uhh, biznesowy obiekt. -powiedział, a ja skinęłam głową mówiąc małe "dobrze", znam Justin dobrze, od urodzenia. On jest tylko o rok starszy ode mnie, więc dorastał bardziej z Deanem, ale spędzaliśmy wspólnie czas, ale tylko wtedy gdy byliśmy u mnie w domu, bo jest częścią spraw biznesowych jak moi starsi bracia.
-"Jesteś gotowy?" -mój tata zapytał, trzymają Blake'a za ramiona.
-"Tak, zamierzam zbić go na kwaśne jabłko." -Blake powiedział z figlarnym uśmiechem, bo to jest dokładnie to, co robił z tymi wszystkimi innymi facetami, gdy walczył. 
-"'On będzie martwy Bro, dosłownie.. -powiedziałam do niego i pocałowałam Go w policzek, a On zaśmiał się kiwając głową po uzyskaniu zachęcających słów od Aarona, Justin i taty, po tym jak wskoczył na ring. Kwadrans później byłam na skraju mojego miejsca przy krawędzi ringu, a Xavier kopał obecnie Blake'a w szczękę.
-"Kurwa." -Blake syknął, kiedy tłum ryknął, Xavier wyglądał na bardzo dumnego z tego, co zrobił, ale uśmiech mu pokazująco spadł; tak samo jak jego ciało, kiedy Blake uderzył go tuż nad żebrami. Xavier zachwiał się trzymając się za żebra, tworząc jedynie więcej otwartej przestrzeni dla Balke'a.
-"Zrób to, podziurkuj skurwiela!" -krzyknęłam wyrzucając gwałtownie moje ręce w powietrze, usłyszałam za sobą chichot Justina i Aarona. Xavier obrócił głowę i spojrzał na mnie. 
-"Moretti masz gorącą siostrę, ona wygląda fuckable." -Xavier powiedział posyłając mi krzywy uśmiech, kiedy krew sączyła się z jego ust, słyszałam zwierzęce ryknięcie Blake'a nad tłumem okrzyków i zachwytów, jeden ciężki kopniak od góry do dołu. Pięści Blake'a w rękawicach, miały tak wiele siły, że Xavier spadł na ziemię. 
-"Pieniądze trafiają do Moretti!" -zabrzmiało w głośnikach, a ja dopingowałam.
-"Nawet nie myśl o przejściu w pobliżu mojej siostry." -Blake powiedział, plując na zbolałą twarz Xaviera zanim wyskoczył z ringu ocierając usta. 
-"Skurwiel." -usłyszałam bełkot i zachichotałam.
-"Dobra robota Bro." -Justin powiedział przytulając Blake, czy coś co faceci robią, nie wiem.
-"Niech zgadnę, zrobiłabyś to lepiej?" -Blake zapytał z uśmiechem, a ja skinęłam głową.
-"Znokautowałabym go w minutę." -powiedziałam a On wywrócił oczami. Ja nie walczę, ale podłapałam kilka rzeczy, od starszych braci. 
Mówiąc o starszych braciach.
-"Gdzie jest Dean?" -zapytałam, Justin się odezwał.
-"Jest z Clarissą." -powiedział i skinęłam głową. Clarissa była dziewczyną Dean'a, szczerze mówiąc, nie lubię jej ani trochę, ale jeśli uszczęśliwia mojego brata, postaram się nienawiść odłożyć na bok.
-"Ugh." -powiedziała, a Justin zachichotał do mnie.
-"Więc, naprawdę uważasz, że mogłaś znokautować go w minutę?" -Justin zapytała, a ja przytaknęłam, trochę zbyt entuzjastycznie. -"Naprawdę? Jesteś pewna?" -zapytał jakby nie wierzył, w moje słowa. 
-"Co Bieber? Myślisz, że bym nie mogła?" -powiedziałam zadowolona z siebie, a On wzruszył ramionami z uśmiechem na twarzy. -"Nie jestem pewna, czy bym go całkowicie znokautowała." -powiedziałam, a On zachichotał co mnie zirytowało. -"Chcesz, abym Ci to udowodniła?" -zapytałam Go, kładąc rękę na moim biodrze starając się wykazać, jednak nie wiem jak kładąc rękę na biodrze, chciałam tego dokonać.
-"A jak masz zamiar tego dokonać?" -zapytał z wykrzywionymi brwiami i uśmiechnął się.
-"Walcz ze mną." -powiedziałam do niego, a On przewrócił oczami.
-"Nie zamierzam z Tobą walczyć A." -powiedział używając mojego pseudonimu, nazywał mnie tak w przeciągu lat, jak już mówiłam, jesteśmy przyjaciółmi. 
-"Dlaczego nie, jesteś kurczakiem Bieber?" -spytałam, a On zacisnął szczękę, uśmiechnęłam się niewinnie bo wiedziałam, że mogę pomęczyć Go trochę.
-"Nie jestem kurczakiem, a to nie jest pretekst, aby uderzyć dziewczynę." -powiedział i z kolei ja przewróciłam oczami.
-"Dobrze, bądź cipą." -powiedziałam i usłyszałam chichot Blake'a i Aarona kiedy oddalali się. Usłyszałam ryk Justin i poczułam, że pociągnął mnie do tyłu za nadgarstek, odwróciłam się.
-"Dobrze, będę z Tobą walczył, ale nie tutaj." -powiedział, a ja uśmiechnęłam się.
-"Teraz, jest to odpowiedź, którą chciałam usłyszeć." 





X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X ♥ X

Proszę bardzo, o to i pierwszy rozdział
Dodaję go szybciej niż zamierzałam, ale to chyba dobrze, prawda?
Będę dodawała coś w każdy poniedziałek, ze względu na to, że zaczynam tłumaczyć jeszcze jedno fanfiction i piszę swoje. Więc na każde muszę znaleźć czas.

Nie uważacie, że to dość dziwne, że Justin zgodził się na walkę z dziewczyną?
Jak sądzicie, dojdzie do tej walki?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

xoxox, wasza @biebsiorek